wtorek, 24 lutego 2015

2. Do twarzy ci w moich ubraniach!

-Nic ci nie jest?- zapytał wystraszony Draco
-A jak...ekhem...myślisz- powiedziała ledwo mówiąca Hermiona, jeszcze nie mogła normalnie mówić.
-Lepiej zaniosę cię do skrzydła szpita...-Chłopak nie skończył jeszcze mówić, gdy wtrąciła mu się w słowo szatynka
-Nie ma mowy, za często tak ostatnio bywam, dam sobie radę sama!
-Zachowujesz się jak jakiś bachor! Nie widzisz, że ledwo możesz mówić nie mówiąc już o chodzeniu! Jeśli nie chcesz iść do Pomfrey to pozwól mi chociaż zanieść się do dormitorium.
-Ciekawe jak to zrobisz?! Nie znasz hasła, a ja nie mam zamiaru ci go wyjawiać!-dziewczynę dziwił tok myślenia Draco, według niej wyjątkowo pozbawiony logiki tok myślenia.
-Czy ktoś tu mówił o dormitorium Gryffindoru? Zaniosę cię do siebie.-odparł blondyn jakby nigdy nic.
-SŁUCHAM?! Ty jesteś chory! Wszyscy mnie zobaczą, jak masz zamiar zrealizować swój ,,genialny" pomysł?! A w sumie nie ważne! Zostaw mnie tu, ktoś na pewno będzie tędy przechodził.
-Nie sądzę, Dumbledore ma przemowę w Wielkiej Sali, która ma trwać do 21:45, a później wszyscy będą odprowadzaniu przez opiekunów domów schodami. Nie idą na to tylko ci którzy są w skrzydle szpitalnym, więc wydaje mi się, że będziesz tu siedzieć do jutra.-po dłuższym namyśle Draco dodał- Skoro nie chcesz mojej pomocy to nie ma problemu, idę do Wielkiej Sali, nie wybierałem się tam, ale skoro nie mam nic lepszego do roboty.
-Czekaj! Zmieniłam zdanie, zanieś mnie do swojego dormitorium.
Draco wziął Hermionę na ręce i po kilku minutach byli w lochach, nikogo po drodze nie spotkali, rzeczywiście wszyscy byli na przemowie Dumbledora. Blondyn zaniósł dziewczynę do swojej sypialni, ułożył na łóżku i podparł jej głowę poduszkami. 
-Jesteś nie do zniesienia.- zaśmiała się szatynka
-Ale jesteś na mnie skazana do jutra, przenocujesz tu.-odpowiedział rozweselony Draco
-Pan Malfoy i jego opiekuńczość, powinieneś dostać za to order.
-Też tak uważam, ale niestety nikt mnie tu nie docenia!
Siedzieli śmiejąc się przez kilka minut, gdy odezwała się Hermiona:
-Przepraszam za to co.... za to co powiedziałam rano, głupie to było.
-Nie ma sprawy, zapomnijmy o tym. Sztama?-zapytał nieco poważniej blondyn
-Sztama! Heh, nikt tu nie wejdzie?
-Nie, w tym roku postarałem się nie dzielić z nikim sypialni i zamknąłem drzwi na klucz.

***
Była 6 rano, Hermiona właśnie się obudziła, blondyn jeszcze spał. Tę noc spędził na ziemi. Zawsze mówił, że żeby zdążyć na śniadanie musi się budzić o szóstej, ale chyba piątków to nie dotyczyło, bo tego dnia śniadanie było tak samo jak w weekend o ósmej. Dziewczyna rozejrzała się po pokoju myśląc, że nie ma w co się ubrać. Jej szata była prawie cała ubrudzona. Zanim wróci do swojego dormitorium musi jakoś ją wyczyścić, a nie będzie tego robić w pokoju Malfoya i na dodatek w bieliźnie. Chcąc nie chcąc sięgnęła do szafy Dracona, wyjęła czarną bluzę i narzuciła ją na siebie. Chłopak był od niej znacznie wyższy więc ubranie było na nią trochę za duże. Wzięła swoją szatę i poszła do łazienki z zamiarem umycia jej. Chociaż trochę. Gdy szatynka była w łazience obudził się Draco. Usłyszał lecąca wodę w łazience więc domyślił się, że to Hermiona robi coś w łazience. Ubrał się w szatę, ale gdy szukał kamizelki spostrzegł brak swojej ulubionej bluzy. Przeszukał cały pokój, ale nie było po niej śladu. Gdy Hermiona wyszła z łazienki zobaczyła Dracona leżącego pod łóżkiem, tylko buty mu było widać.
-Nie widziałaś może mojej....- w tym momencie wyszedł ,,na powierzchnię"- Do twarzy ci w moich ubraniach.
-Haha, bardzo zabawne. Po prostu nie chciałam ci tu paradować w bieliźnie.
-Ale ja mówię serio. Idę się umyć, a ty przebierz się skoro tak boisz się, że cie zobaczę.

***
Hermiona była w pokoju wspólnym Gryffindoru. Niedawno wyszła z dormitorium Dracona i na szczęście nikogo nie spotkała. Teraz musiała wmówić swojej współlokatorce, że przyszła późno w nocy, bo zaatakowali ją Ślizgoni i nie miała siły. To mogło być trudne, bo niektórzy Gryfoni to naprawdę ranne ptaszki. Tym razem nie było problemu, była godzina 7:30 i wszyscy jeszcze spali. Hermiona schowała brudną szatę, przebrała się w pidżamę i starała się znów zasnąć. Jakieś pół godziny potem zbudziły ją wrzaski dochodzące z pokoju wspólnego. Dziewczyna szybko ubrała się i zbiegła na dół, aby zobaczyć o co chodzi. Znajdowali się tam chyba wszyscy Gryfoni. Wrzaski już ucichły, a na środku stał Harry ze złotym jajem, które zdobył w trakcie pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego. Otwierał je wcześniej przy niej. Już wiedziała co to za wrzaski. Gdy jajo było otwierane wydawało okropne piski i krzyki. Wszyscy powoli rozchodzili się do swoich sypialni. Gdy w pokoju zrobiło się luźniej szatynka podeszła  do przyjaciela i opowiedziała mu delikatnie zmienioną wersję o ataku Crabba i Goyla. Kilka minut później dołączył do nich Ron i poszli na śniadanie. Kiedy byli już w Wielkiej Sali usłyszeli głos profesora Dumbledora:
-Przepraszam, że opóźniam śniadanie, ale mam ważną informację do ogłoszenia. Otóż tradycja Turnieju Trójmagicznego jest bal Choinkowy, który odbędzie się w Boże Narodzenie w Hogwarcie. Mogą w nim uczestniczyć uczniowie od czwartej klasy w górę. Serdecznie was zapraszam, pamiętajcie, aby przyjść z osobą towarzyszącą. 
-Zaproszę Cho!- szybko powiedział Harry
-A ja Fleur, ona jest taka piękna, cudowna...-rozmarzył się jego rudy przyjaciel
-Ron opamiętaj się, ona jest pół wilą!
-Tak tak wiem.
-Dobra nie będę już z tobą na ten temat dyskutować.- Hermiona zajęła się swoim talerzem, wszyscy teraz rozmawiali na temat balu. Poczuła wzrok Dracona na sobie. Spojrzała w jego stronę. Rzeczywiście się patrzył. Dziewczyna nie umiała okazywać uczuć, a przynajmniej nie szło jej to dobrze. Wiedziała, że czuje do niego coś więcej niż przyjaźń, ale nie potrafiła tego okazać. Chciała iść z nim na ten bal, jednak wiedziała, że to nierealne. A pragnęła tego z całego serca... 

1 komentarz: