Hermiona i Draco nie rozmawiali już kilka dni. Harry i Ron cały czas męczyli ją z kim idzie na bal, tymczasem dziewczyna nie miała ochoty o tym rozmawiać, a co dopiero na niego iść. Chciała pójść z Draconem, ale obydwoje wiedzieli, że to nie jest możliwe. W sobotnie popołudnie szatynka postanowiła pójść do biblioteki, aby przestać o tym wszystkim myśleć. Gdy tak siedziała wśród zakurzonych ksiąg podszedł do niej Wiktor Krum.
-Hermijonina prawda?- zapytał cicho
-Byłeś blisko. Hermiona.
-Trudno mi to wypowiadać, ale się postaram. Pewnie zauważyłaś, że ostatnio często się spotykamy w szkole, bibliotece...
-Tak to trochę dziwne, ale postanowiłam nie wnikać. To może być zbieg okoliczności.
-Nooo cóż. To nie jest zbieg okoliczności. Ty mi się naprawdę bardzo podobasz i... ten no to trochę krępujące.
-Emm zaskoczyłeś mnie, ale nie wstydź się, to zawstydza też mnie.-odpowiedziała nieśmiało dziewczyna
-Chciałem się zapytać czy... pójdziesz ze mną na bal?
-No cóż.. To nie będzie nic złego więc myślę, że mogę się zgodzić. -Hermiona posłała mu blady uśmiech.
-Naprawdę? To wspaniale. Spotkamy się przed wejściem do sali, a teraz pozwól, że cię opuszczę, bo zaraz mam trening. Cześć!
-Okej, cześć.
***
Za kilka godzin miał się odbyć oczekiwany przez wszystkich bal. Hermiona pomogła przygotować się Ginny, a teraz sama skończyła się czesać i stała smutna przed lustrem. W pokoju została już tylko ona. Wszyscy już wyszli i są w Pokoju Wspólnym lub czekają na rozpoczęcie balu. Przez te wszystkie dni nie rozmawiała z Draconem. Brakowało jej tego. Miała już iść do Wielkiej Sali, ale przypomniało jej się jak poznała Draco. To było w pociągu, w drodze do Hogwartu. Zanim spotkała jego paczkę, gdy weszli do wagonu w którym siedziała z Harrym i Ronem szła przez korytarz i wtedy z jednego z wagonów wyszedł ulizany blondyn. Podszedł do niej i tak to się zaczęło. Wtedy problemem nie było, że jej rodzice nie byli czarodziejami, że jego rodzina to śmierciorzercy. Nie istniało dla nich nic. Później dopieo wyjaśnili sobie jak będą musieli się zachowywać, bo on zapewne jako członek rodziny Malfoyów trafi do Slytherinu, a ona jako mugolaczka nie ma na to szans. Po chwili jednak otrząsnęła się ze wspomnień i ruszyła w stronę wyjścia. Prawie wszyscy byli już na sali, wchodzili tylko ostatni spóźnialscy,a przed wejściem stali reprezentanci szkół w turnieju Trójmagicznym. Hermiona schodziła ze schodów,a wszystkie oczy były skierowane w jej stronę. Wtedy zauważyła Goyla, a zaraz za nim szedł Draco z Pansy Parkinson, bez umiaru zakochaną w nim ślizgonką. Chłopak spojrzał na nią. Był zachwycony tym, jak pięknie wyglądała. Zapewne stałby tak dłużej gdyby nie to, że Pansy pociągnęła go za szatę i weszli do Wielkiej Sali. Hermiona na chwilę przystanęła i spojrzała w ich stronę. Odszedł jej cały dobry humor. A jeżeli są razem? Albo ona podoba się Draconowi? W jej głowie kłębiły się tylko takie pytania. Jednak po krótkim czasie ocknęła się i podeszła do Kruma.
-Pięknie wyglądasz Hermjonino.
-Dziękuję.
-Wszyscy reprezentanci ustawić się! Zaraz wchodzicie! -krzyknęła profesor McGonagall.
Drzwi Wielkiej Sali otworzyły się. Hermiona i Krum, razem z innymi byli już w środku. Zaczęło się.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń